Wysokość zarobków, jaką osiągam pracując na stanowisku pracownika magazynu w Warszawie zupełnie nie wystarcza na zaspokojenie moich podstawowych potrzeb, nie mówiąc już o potrzebach mojej narzeczonej. Moja miesięczna pensja wynosi nieco ponad 1800 zł, co ledwo wystarcza na mieszkanie i rachunku.
Gdyby nie pomoc ze strony moich rodziców i rodziców mojej narzeczonej, Ulki, na pewno zdecydowalibyśmy się na opuszczenie stolicy i powrót do domu. Ula pracuje na pół etatu w sklepie z biżuterią, z czego udaje jej się zarobić niewiele ponad 800 zł miesięcznie. Moje 1800 plus jej 800 to zaledwie 2600 zł na miesiąc. Życie w stolicy jest strasznie drogie, o czym może przekonać się każdy, kto chociaż na kilka tygodni przyjedzie pomieszkać w Warszawie, dlatego nasze zarobki ledwie wystarczają na związanie końca z końcem. Byłoby nam na pewno łatwiej, gdyby nie studia Uli, na które miesięcznie wydajemy 320 zł. Ula studiuje na kosmetologii i w przyszłości ma zamiar otworzyć własny salon kosmetyczny, który będzie przynosił duże dochody. Niestety, póki co jej pasja generuje raczej wydatki niż przychody i zaczyna coraz bardziej działać mi na nerwy.
Gdybym miał możliwość znalezienia lepszej pracy niż praca w magazynie, pracownik magazynu Warszawa, na pewno starałbym się poszukać czegoś innego. Bez wykształcenia wyższego trudno mi jednak będzie znaleźć coś, co przyniesie mi ponad trzy tysiące złotych miesięcznie. Jedyną nadzieją jest podjęcie przeze mnie studiów zaocznych, jednak to dopiero po zakończeniu nauki przez Ulę. Nie stać nas na dwa kierunki jednocześnie.
Dodaj komentarz