Większość współpracowników z rozrzewnieniem wspomina swoje urlopy wypoczynkowe i pragnie ich powrotu, natomiast ja cieszę się, że już wróciłem do pracy i mogę zająć się czymś konstruktywnym. Gdyby urlop nie był obowiązkowy pewnie zastanawiałbym się czy w ogóle na niego iść, jednak skoro musiałem, to nie miałem innego wyboru. Przez dwa tygodnie miałem wypoczywać w swoim domu, choć to, co robiłem akurat trudno nazwać wypoczynkiem. Gdy mieszka się w dwupokojowym mieszkaniu w cztery osoby bardzo ciężko jest się zrelaksować. Razem z siostrą mieszkamy u rodziców, bo pracując w zawodzie pracownika magazynu Zamość i sprzedawczyni w Biedronce trudno znaleźć odpowiadające nam cenowo mieszkania na wynajem. Mieszkanie z rodzicami pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy, nawet mimo konieczności składania się na opłaty i jedzenie.
Ciągłe przebywanie w cztery osoby na 36 metrach kwadratowych nie jest zdrowe i cały czas generuje jakieś kłótnie i niesnaski. Akurat traf chciał, że jeden tydzień mojego urlopu nałożył się z tygodniem urlopu Magdy, mojej siostry, więc przez 7 dni mieliśmy siebie na wyciągnięcie ręki. Chociaż zazwyczaj w ogóle się nie kłócimy, to przez dwa tygodnie urlopu wziąłem udział w tylu starciach słownych, że wystarczy mi na kolejnych kilka miesięcy. Kłóciliśmy się o wszystko – nawet nie chce mi się wymieniać po kolei, bo byłoby tego za dużo. Żałuję, że nie stać mnie było żeby gdzieś wyjechać chociaż na parę dni i oderwać się od domu. Z chęcią wybrałbym się w Tatry lub na Mazury, jednak do tego potrzeba mieć pieniądze.
Cieszę się, że znów jestem w pracy i mogę zająć się magazynowymi pracami. Mając zajęcie przynajmniej nie myślę o tym, jak kiepsko zarabiam i jak bezbarwne jest moje życie.
Dodaj komentarz